Nie mogąc odgadnąć, czy paplanina moja jest jej do smaku, czułem się wciąż niepewny; całą mą troską było nie tyle wyrażenie mych myśli, ile nie wyrwanie się z niczym, co by mi mogło zaszkodzić. Zauważyłem później, że ten suchy sposób zadawania ludziom pytań, jakoby celem ich poznania, jest dosyć powszechny u kobiet, które wiele mniemają o swoim rozumie. Wyobrażają sobie, iż nie zdradzając swoich myśli, łatwiej przenikną myśli drugiego; nie widzą, iż tym samym odejmują odwagę objawienia ich. Człowiek, którego się bierze na spytki, zaczyna przez to samo mieć się na ostrożności; jeśli mniema, iż nie mając dlań istotnego zainteresowania, chce ktoś go jedynie wyciągnąć na słowa, wówczas albo kłamie, albo milczy, albo ma się w dwójnasób na ostrożności i woli raczej uchodzić za głupca niż wziąć się na lep obojętnej ciekawości. Słowem, źle się ten bierze do czytania w sercu drugich, kto zbyt oczywiście ukrywa przed nimi własne.